„Nikogo nie będziemy zmuszać”. Tak wiceminister rozwoju mówi o skutkach dyrektywy budynkowej
Dyrektywa budynkowa nie nakłada obowiązków na pojedyncze domy, osoby, nakłada jedynie pewne zobowiązania na państwo i to od państwa zależy, jak się z nich wywiąże – mówi Ignacy Niemczycki, wiceminister rozwoju i technologii w rozmowie z Business Insider Polska. Podkreśla, że dyrektywa obliguje państwo, a nie obywateli, do stworzenia dogodnych możliwości termomodernizacji i w efekcie obniżenia kosztów życia, tak by każdemu się to opłacało. I wyjaśnia, kiedy powstanie Krajowy Plan Modernizacji, co z kotłami na gaz i pelet, skąd będą fundusze na termomodernizację.
- Zależy nam, aby pieniądze mające wspierać transformację energetyczną, zostały efektywnie wydawane — mówi Ignacy Niemczycki.
- Wskazuje, że wspólne Ministerstwem Funduszy i Polityki Regionalnej pracuje nad Społecznym Funduszem Klimatycznym. – To ok. 11 mld euro, między innymi na termomodernizację budynków w latach 2026-2032, zwłaszcza dla osób zagrożonych zjawiskiem ubóstwa energetycznego — podkreśla wiceminister rozwoju.
- Dodaje, że jego ministerstwo chce stworzyć narzędzia pomocy nie tylko finansowej, lecz również zapewnić dostęp do ekspertów, którzy pomogą w wyborze właściwego rozwiązania i poprowadzą „za rękę”. — Każdy budynek jest inny i zakres prac trzeba dostosować do konkretnych potrzeb — zapewnia wiceminister Niemczycki
- I dodaje, że to długa perspektywa czasowa, bo blisko 26-letnia, a o tempie modernizacji będzie decydować Polska. Po co? — Aby ich właściciele płacili mniej za energię — mówi Niemczycki.
Jolanta Ojczyk, Business Insider Polska: W kwietniu Parlament Europejski przyjął dyrektywę w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (EPBD), potocznie zwanej budynkową, która była elementem kampanii wyborczej. Teraz temat przycichł, ale to nie oznacza, że Polacy o niej nie myślą. Wciąż słyszę pytania, czym będziemy ogrzewać domy, kiedy trzeba będzie wymienić piec i zrobić remont. Co mówi dyrektywa?
Ignacy Niemczycki, wiceminister rozwoju i technologii: Dyrektywa mówi o stworzeniu ram prawno-organizacyjnych, dzięki którym obywatele danego państwa będą mogli poprawić efektywność energetyczną swoich budynków. Poprawić efektywność energetyczną, czyli płacić za ogrzewanie budynków jak najmniej. Zawsze powtarzam: najtańsza energia to ta, której nie muszę kupować. Dlatego głównym celem poprawy efektywności energetycznej danego budynku jest zmniejszenie zapotrzebowania na energię niezbędną do jego ogrzania. Tak, by w kieszeni właściciela zostało więcej pieniędzy, które może spożytkować na inne cele. Podkreślam, dyrektywa wyznacza kierunki. Absolutnie nie jest systemem nakazowym nakładanym na obywateli, przedsiębiorstwa czy instytucje. Transformacja energetyczna ma doprowadzić do obniżenia kosztów ogrzewania budynków, uniezależnienia się od importu paliw kopalnych oraz poprawy jakości powietrza i przez to poprawy zdrowia. Wszyscy na tym zyskamy. Wyzwaniem jest natomiast odpowiedni wybór drogi do osiągnięcia tych trzech celów.
Co z piecami na gaz, węgiel i pelet?
To ogólniki, a społeczeństwo chce usłyszeć konkrety. Co z kotłami gazowymi, których dofinansowanie od 2025 roku wg dyrektywy ma być wstrzymane?
Dyrektywa dopuszcza kotły gazowe do stosowania, ale nie przewiduje nowych systemów zachęt zakupu tych urządzeń. Choć są od tego wyjątki, choćby w przypadku inwestycji, które zostały zatwierdzone jeszcze przed 2025 r. Co więcej, dyrektywa dopuszcza dofinansowanie rozwiązań hybrydowych. Niestety nie wskazuje, co z przygotowanymi wcześniej projektami. Dlatego zapytaliśmy Komisję Europejską, jak należy to rozumieć. Równolegle doprecyzowujemy z KE, czym są hybrydowe rozwiązania oraz jak będą oceniane programy wsparcia w zakresie energetyki przygotowane przed dyrektywą. Uważamy, że możemy i powinniśmy je zrealizować, ale czekamy na stanowisko Komisji. Nie będzie więc przymusu demontażu kotłów gazowych. Inna kwestia to dyrektywa ETS 2, ale tu już pracujemy nad programami pomocowymi.
Chciałbym podkreślić, że sprawę implementacji dyrektywy postrzegamy szerzej niż tylko działania prowadzone przez jeden resort. Dlatego zaprosiliśmy do współpracy w ramach grupy roboczej ministerstwa: Klimatu i Środowiska, Funduszy i Polityki Regionalnej, Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Bank Gospodarstwa Krajowego, Polski Fundusz Rozwoju.
Co z piecami na pelet. Czy dyrektywa je dopuszcza?
Dopuszcza. Mogą na przykład zastąpić kotły na węgiel. Peletu też nie trzeba przewozić na dalekich dystansach, więc i ślad węglowy jest mniejszy. To jest szczególnie interesującą nas technologia, bo mamy w Polsce producentów takich kotłów, i warto ją docenić. Równolegle zachęcamy do korzystania z wielu innych urządzeń takich jak pompy ciepła, fotowoltaika, energia słoneczna termiczna, energia odnawialna dostarczana przez społeczności energetyczne oraz efektywne systemy ciepłownicze i chłodnicze, czy inne źródła bezemisyjne. Są to metody obniżenia kosztów pozyskania, ale pamiętajmy, że kluczowe jest obniżenie zapotrzebowania na samą energię. A to można uzyskać m.in. dzięki termomodernizacji budynku.
Miliardy euro na termomodernizację
Owszem, kotły to jeden element dyrektywy budynkowej. Kolejny to właśnie renowacja budynków tak, aby były zeroemisyjne. Za to właśnie odpowiada Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Jaki ma Pan plan działań w tej sprawie?
Po pierwsze, przygotowujemy Krajowy plan renowacji budynków. To kompleksowa i długoterminowa strategia renowacji budynków, mającą zastąpić dokument przyjęty jeszcze przez poprzedni rząd. Chcemy do końca roku zakończyć pracę nad wstępną wersją, aby w przyszłym roku rozpocząć konsultacje. Plan będzie podstawą do stworzenia odpowiednich ram prawnych i organizacyjnych mających w jak największym stopniu ułatwić obywatelom poprawę efektywności swoich budynków, a tym samym ochronić ich przed ogólnoświatowym wzrostem cen surowców.
Polacy boją się właśnie kosztów tej transformacji. Skąd będzie finansowanie, w jakiej wysokości i na jakie działania?
Właśnie dlatego intensywnie pracujemy we współpracy z Ministerstwem Funduszy i Polityki Regionalnej nad Społecznym Funduszem Klimatycznym. To jest ważny instrument finansowy towarzyszący dyrektywie. To ok. 11 mld euro, między innymi na termomodernizację budynków w latach 2026-2032, zwłaszcza dla osób zagrożonych zjawiskiem ubóstwa energetycznego. Zależy nam, aby pieniądze mające wspierać transformację energetyczną, zostały efektywnie wydawane. Oczywiście powstanie Społecznego Funduszu Klimatycznego uzależnione będzie od wejścia w życie przepisów dotyczących ETS2. Szukamy też możliwości stworzenia kolejnych instrumentów.
Dziś jest za wcześnie, by o tym mówić. Przypomnijmy za to już te istniejące. Najdłużej funkcjonującym jest Fundusz Termomodernizacji i Remontów, z którego mogą korzystać przedstawiciele spółdzielni oraz wspólnot mieszkaniowych. Kolejnym tzw. ulga termomodernizacyjna – w przypadku termomodernizacji domu jednorodzinnego, to możliwość odliczenia w zeznaniu podatkowym wartości do kwoty 53 tys. zł. Informacje o aktualnych programach wsparcia zamieszczamy na stronie internetowej Ministerstwa w zakładce „Efektywność energetyczna budynków”. Poza programami skierowanymi stricte na poprawę efektywności energetycznej budynków jest szereg programów wspierających montaż instalacji OZE, realizowanych przez społeczności energetyczne lub osoby indywidualne.
Będzie więc dużo źródeł finansowania. Pytanie, czy efektywnych i czy Polacy się w nich nie pogubią.
Wskazanie wszystkich możliwych źródeł współfinansowania jest kluczowe, ponieważ pomoże określić realne tempo transformacji. Chcemy przede wszystkim pozyskać środki europejskie, ale również stworzyć ramy dla wygenerowania finansowania rządowego oraz samorządowego. Istotne jest, aby przeznaczyć je na efektywną termomodernizację, bo jest to bardzo ważna inwestycja w długoterminową poprawę komfortu życia i zdrowia wszystkich obywateli. W Krajowym planie renowacji budynków ocenimy już istniejące systemy zachęt i wsparcia renowacji budynków, jak i zaproponujemy ich ulepszenia lub nowe, inteligentne mechanizmy zapewniające równy i sprawiedliwy dostęp dla wszystkich grup konsumentów. Chcemy skutecznie zachęcić wszelkie podmioty do renowacji budynków publicznych i prywatnych.
Dużo budynków przeszło już termomodernizację, były programy, ulgi. Co dokładnie ma być finansowane, jakie budynki, jakie remonty?
To prawda, sporo pracy jako Polacy już włożyliśmy w termomodernizację kraju, ale wciąż jest dużo do zrobienia. Dotychczas wiele programów w Polsce skupiało się na wymianie źródła ciepła, np. Program Czyste Powietrze. Uważam, że obecnie najważniejsze jest ograniczenie zapotrzebowania na energię w budynkach. Jeżeli chcemy np. zainstalować pompę ciepła, to najpierw przeprowadźmy termomodernizację, aby budynek zużywał mniej energii. Oczywiście każdy budynek jest inny i zakres prac trzeba dostosować do konkretnych potrzeb. Zamierzamy też upowszechnić stosowanie formuły ESCO, jako kolejnego źródła finansowania inwestycji poprawiających efektywność energetyczną budynków.
Ta formuła już jest dostępna. Z oficjalnie dostępnych danych widać, że skorzystało z niej kilkanaście miejscowości, w tym miast, ale także kościoły. Przykładowo parafia Św. Anny w Lubartowie rocznie oszczędza dzięki temu 154 811 zł, ale koszt termomodernizacji to ponad 4 mln zł.
Obecnie taka formuła nie jest popularna, choć nie wymaga inwestycji na początku. Dlatego chcemy się skupić na tym, aby była bardziej powszechna. Właściciele domów boją się, że ta termomodernizacja doprowadzi ich do ruiny, że nie będzie ich stać na wymianę okien, ocieplenie budynku, pompę ciepła czy inne źródło ogrzewania.
Jeszcze raz podkreślam, że dyrektywa obliguje Państwo, a nie obywateli, do stworzenia dogodnych możliwości termomodernizacji i w efekcie obniżenia kosztów życia. Co za tym idzie, nikogo nie będziemy zmuszać. Chcemy stworzyć odpowiednie dla obywateli, przedsiębiorstw i instytucji możliwości realizacji efektywnej termomodernizacji, tak by każdemu się to opłacało. Dlatego cały czas powtarzam, że dyrektywa nie nakłada obowiązków na pojedyncze domy, osoby. Nakłada jedynie pewne zobowiązania na państwo i to od państwa zależy jak się z nich wywiąże. Może inne kraje zdecydują się nałożyć obowiązki na konkretne osoby, ale my wielokrotnie podkreślaliśmy, że jesteśmy od tego dalecy. Chcemy wprowadzić system zachęt, bo widzimy, jak w przeszłości sprawdzały się różne programy. Jeśli stworzymy odpowiednie warunki finansowe, to właściciele i właścicielki domów, mieszkań podejmują odpowiednie działania, bo widzą, że mają one sens.
Odczują oszczędności na termomodernizacji i wymianie pieca?
Oczywiście, że tak. To jeden z głównych celów. Obniżenie zapotrzebowania na energię ma spowodować niższe koszty życia oraz poprawę jakości powietrza, a więc i warunków zdrowotnych każdego z nas. Kolejną korzyścią dla nas wszystkich będzie zmniejszenia zależności od państw trzecich, w końcu nie zawsze nam przychylnych. Dodatkowo liczę na rozwinięcie rynku polskich producentów i technologii, a więc i nowe miejsca pracy. Mamy przecież świetnych producentów pomp ciepła, o czym niewiele osób wie. Korzyści z termomodernizacji budynków są oczywiste. Możemy się spierać o tempo zmian. Dlatego też Polska w ostatecznym głosowaniu się wstrzymała, bo zaproponowane tempo może być zbyt intensywne.
Jakie tempo jest dobre dla Polski?
To my ustalimy tempo działań dostosowane do możliwości Polski i Polaków. Będzie ono również wskazane w Krajowym planie renowacji budynków. Tempo powinno być elastyczne w zależności od warunków i możliwości. Chcemy uniknąć sztucznych i potem martwych wytycznych. Zamiast tego wolimy wdrożyć efektywne mechanizmy dostosowane do realiów technicznych, prawnych i czasowych, tak, aby Plan był wykonalny technicznie i opłacalny ekonomicznie dla obywateli i państwa. Dlatego zdajemy się na zdanie ekspertów. Poczekajmy, aż zaproponują swoją metodologię i wyliczenia. One też będą szacunkowe, ale wierzę, że bliższe prawdy. I wtedy możemy mówić o szczegółach, zasadach, które też muszą być skonsultowane z innymi resortami i społeczeństwem. Przypomnę, że ta dyrektywa została dopiero przyjęta, więc jesteśmy na początku drogi. Na pewno będziemy musieli zaplanować trajektorię zmian w Polsce, jeżeli chodzi o zużycie energii pierwotnej w budynkach.
Nowe świadectwa energetyczne budynków jak poradnik
Co to jest ta energia pierwotna, bo myślę, że nie wszyscy wiedzą?
W skrócie energia pierwotna, to zapotrzebowanie na energię danego budynku wraz z dodatkowymi nakładami energii potrzebnymi na produkcję paliwa, jego transport, magazynowanie itp. Przykładowo węgiel trzeba wydobyć, przetransportować, zmagazynować i dostarczyć do odbiorcy. Każdy z tych etapów wymaga energii, np. paliwa do samochodu, który przywiezie opał do naszego domu. Z zapotrzebowaniem na energię pierwotną spotkamy się np. w świadectwie charakterystyki energetycznej naszego domu.
Ministerstwo niedawno skierowało do konsultacji publicznych projekt rozporządzenia w sprawie wzoru nowych świadectw. Różnie się on znacznie od propozycji z czasów rządów PiS. Podstawowy problem jest jednak taki, że obecnie świadectwa są często fikcją, nie oddają rzeczywistości.
Ministerstwo prowadzi wyrywkowe weryfikacje sporządzanych dokumentów i na podstawie ich wyniki nie ma podstaw do formułowania tak kategorycznych stwierdzeń, choć zdarzają się świadectwa zawierające rażące i oczywiste błędy. Jednym z celów procedowanych i przygotowywanych projektów jest minimalizowanie możliwości sporządzania świadectw o niezadowalającej jakości.
Zacznijmy jednak od początku, co się zmieni?
Po pierwsze wprowadzamy klasy charakterystyki energetycznej mając na uwadze postulaty zgłaszane przez różne środowiska (ekspertów, organizacje pozarządowe, konsumentów) oraz zgodnie z wymogiem dyrektywy. Wszyscy je znają, bo widzą podobne w sklepach ze sprzętem AGD. Tu faktycznie zmienia się tylko sposób prezentowania informacji. Dotychczas korzystaliśmy z tzw. suwaka, a teraz będą symbole literowe. Dla nas jest to ułatwienie, bo będziemy widzieć, że musimy się skupić na budynkach o najniższej klasie przy projektowaniu rozwiązań finansowych.
W jaki sposób?
Oprócz poprawy prezentowania charakterystyki i metod wyznaczania parametrów energetycznych, w nowych świadectwach akcent zostanie położony na konkretne zalecenia służące poprawie efektywności energetycznej. Np. będzie można wskazać, że jeśli ktoś myśli o pompie ciepła, to najpierw powinien wykonać termomodernizację, aby zużywać mniej energii. Następnie powinien rozważyć instalację paneli fotowoltaicznych lub innych urządzeń pozyskujących energię odnawialną. Pompa ciepła zapewne zwiększy zapotrzebowanie na prąd. Dlatego najlepiej, aby to była energia produkowana na miejscu. Chodzi więc o takie zmiany, także w innych programach, które sprawią, że działania podejmowane przez obywateli będą optymalne i efektywne dla nich samych. Myślimy też o doradcach energetycznych. Na razie przeprowadziliśmy pilotaż, gdzie wyznaczeni eksperci wraz z właścicielami nieruchomości wypracowywali plan działania dla określonego budynku. Chcemy tworzyć narzędzia pomocy nie tylko finansowej, lecz również zapewnić dostęp do ekspertów, którzy pomogą w wyborze właściwego rozwiązania i poprowadzą „za rękę”.
Nie wszędzie będzie można założyć pompa ciepła, i co kiedy termomodernizacja nie będzie opłacalna? Dyrektywa przewiduje odstępstwa, a Polska?
Dyrektywa mówi wprost, że podejmowane działania muszą być wykonalne technicznie i opłacalne ekonomicznie.
Dyrektywa mówi, że w takim przypadku renowację uznaje się za gruntowną, jeżeli skutkuj zmniejszeniem zużycia energii pierwotnej o co najmniej 60 proc. Czy wiadomo, jakie będą kryteria, co kryje się pod wykonalnością techniczną i opłacalnością ekonomiczną?
Również te szczegóły znajdą się w Krajowym planie renowacji budynków. Będziemy też wprowadzać zmiany w warunkach technicznych budynków. Tam znajdzie się odpowiedź na to pytanie. Dlatego dziś jest zbyt wcześnie, aby w pełni odpowiedzieć na to pytanie, bo wciąż czekamy na wytyczne z Komisji Europejskiej. Z kolei na stworzenie mapy transformacji, nad którą już pracujemy, mamy dwa lata. Niezależnie od powyższych aspektów, duża część budynków w Polsce powinna do 2050 r. zostać wyremontowana, aby ich właściciele płacili mniej za energie. Dlatego pracujemy właśnie nad znalezieniem najefektywniejszego systemu rozwiązań przynoszącym Polakom jedynie korzyści płynące z transformacji. Wysoce nierozsądne i wręcz szkodliwe jest szkalowanie tematu termomodernizacji, bo jeżeli dobrze się przygotujemy, to wszyscy na niej skorzystamy, niezależnie od miejsca zamieszkania, czy naszych poglądów.
Polska ma jednak duże opóźnienia w transformacji energetycznej, stąd też dyrektywa nie kojarzy się z korzyściami.
Niestety do niedawna w Polsce temat transformacji energetycznej był „chowany pod dywan”, a działania podejmowane przez ostatnie lata były niewystarczające. Dlatego zdaję sobie sprawę, że teraz stoi przed nami bardzo trudne wyzwanie. Ale we współpracy z innymi resortami oraz przede wszystkim z ekspertami i różnymi środowiskami je podejmujemy, bo jesteśmy przekonani o opłacalności tego przedsięwzięcia. Osobiście chciałbym, aby ten temat był jednym z tych, w którego kontekście o Polsce znowu będzie się mówiło w Europie jako o liderze pozytywnych zmian strukturalnych. Czy też jako o kraju efektywnie wydającym unijne środki i uczącym później inne państwa. Takich, naszych, polskich sukcesów mamy sporo, wystarczy wspomnieć, chociaż rozwój dróg szybkiego ruchu, czy usuwanie azbestu. To może być kolejny, musimy tylko rozsądnie do niego podejść.
Żródło: Jolanta Ojczyk, Business Insider Polska