Rachunki grozy na pellecie? Król tego sezonu grzewczego

  • Pellet stał się popularnym źródłem ogrzewania, ale jego ceny mogą się wahać, co może prowadzić do wzrostu rachunków w przyszłości. Warto przemyśleć inwestycję w oparciu o długoterminowe koszty.
  • Pellet ma niższą kaloryczność niż węgiel czy gaz, co oznacza konieczność spalenia większej ilości tego paliwa, aby uzyskać taki sam poziom ogrzewania.
  • Wybór pomiędzy pelletem a pompą ciepła zależy od specyfiki budynku; pellet nie jest uniwersalnym rozwiązaniem na wysokie koszty ogrzewania i wymaga świadomego podejścia do wyboru systemu grzewczego.

Pellet – dobrotliwy monarcha czy zdradziecki despota?

Zaprezentowany poniżej wykres pokazuje, jak od stycznia 2022 roku do lipca roku bieżącego zmieniał się udział poszczególnych źródeł ciepła, na dofinansowanie których składano wnioski w ramach programu “Czyste Powietrze”. Wyraźnie widać, że dominujące jeszcze pod koniec 2023 roku pompy ciepła zastąpiły kotły na biomasę, a więc przede wszystkim na pellet. Można śmiało założyć, że to właśnie to źródła ciepła będzie królem tego sezonu grzewczego. Czy jednak monarcha ten okaże się dla polskich domów łaskawy? A może jego panowanie skończy się źle dla naszych kieszeni?

W poprzednich sezonach grzewczych dużo mówiło się o tzw. rachunkach grozy, często powiązanych z pobierającymi dużo prądu pompami ciepła. Oczywiście urządzenia tego typu mogą też działać w sposób bardziej oszczędny, dużo zależy tu od doboru pompy do konkretnego budynku oraz odpowiedniej jego termoizolacji. Prawdopodobnie jednak to właśnie krążące w sieci opowieści o rachunkach grozy miały wpływ na spadek popularności pomp ciepła w “Czystym Powietrzu” oraz wyraźne wysunięcie się na prowadzenie kotłów na biomasę. W tym trendzie widać jednak pewien problem.

Czy ceny pelletu faktycznie są stabilne?

Przejście z pomp ciepła na kotły zasilane biomasą pod wpływem opowieści o rachunkach grozy może okazać się mieczem obosiecznym. Przede wszystkim warto jednak pamiętać o tym, że zakup nowego źródła ciepła w domu to inwestycja na lata. Oglądanie się na chwilowe trendy, takie jak wzrost stawek za prąd i spadek cen pelletu może okazać się zgubny w dłuższej perspektywie czasu. Owszem, ten, następny, a może nawet kilka następnych sezonów grzewczych przejdziemy bez specjalnych strat, ale co może wydarzyć się potem?

Nie wieszczymy, że cena pelletu nagle wzrośnie za rok, dwa czy pięć, jednak warto wziąć pod uwagę, że taki scenariusz wcale nie jest niemożliwy. Warto przyjrzeć się sytuacji, która miała miejsce w 2022 roku na największym rynku pelletu w Europie, a więc w Niemczech. W styczniu tona tego paliwa kosztowała ok. 350 euro. Pod koniec roku było to już niemal 800 euro, co widać na poniższym wykresie. Pellet nie jest więc aż tak odporny na wahania cenowe, zwłaszcza że częściowo musimy sprowadzać go w Europie z innych rynków: Stary Kontynent w ubiegłym roku zużył tego paliwa 30 milionów ton, a wyprodukował 25 milionów. Importowanie pozostałych 5 milionów ton sprawia, że mimo wszystko stawki za pellet są w pewnym stopniu uzależnione od wahań na rynkach międzynarodowych.

A co z kaloryką? Pellet pozostawia wiele do życzenia

Niestety pellet jest również gorszy kalorycznie od innych stosowanych dziś powszechnie paliw. Niektóre materiały marketingowe przedstawiają to paliwo jako w zasadzie równe węglowi czy gazowi. Tymczasem prawda jest taka, że w zależności od konkretnego gatunku węgiel kamienny może być 1,5-1,7 raza bardziej kaloryczny od pelletu. W przypadku gazu różnica ta rośnie nam jeszcze bardziej – aby uzyskać taką samą ilość energii co ze spalenia 1 mgazu, należy poddać spaleniu 2,3 kg pelletu. Oczywiście konkretne dane będą zależeć od kaloryczności danego produktu, jednak ogólnie pellet jest stosunkowo mało kalorycznym paliwem.

Nawet więc jeśli ceny tego surowca nie wzrosną przez dekady, będziemy musieli spalać go więcej niż np. węgla, aby zapewnić sobie odpowiedni komfort cieplny w domu. Rachunki mogą wtedy ulec wyrównaniu. Oczywiście pellet wygrywa z węglem większą ekologicznością, jednak biorąc pod uwagę konieczność ogrzewania domu przez lata może się okazać niekonieczne bardziej opłacalną opcją.

Nie kierujmy się chwilową modą

Czy więc każdy z nas powinien przy zmianie systemu ogrzewania całkowicie zignorować kotły na biomasę i zainwestować w pompę ciepła? Oczywiście że nie. Wybór zależy od konkretnych wymagań i preferencji. W jednym gospodarstwie domowym lepiej sprawdzi się pompa, a w innym kocioł na pellet. Warto jednak pamiętać, że paliwo to nie jest wcale objawionym panaceum na wysokie ceny węgla czy prądu. W tym sezonie może faktycznie ogrzewanie pelletem będzie bardziej opłacalne, ale nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co wydarzy się za rok czy dwa lata. Takie trendy mogliby może przewidzieć analitycy rynków, jednak przeciętny Kowalski do takich nie należy.

Warto też zwrócić uwagę, że w miejscach, gdzie nie ma dostępu do gazu, pompy ciepła i kotły pelletowe nie powinny ze sobą konkurować, ponieważ mają różne zastosowania. Pompa ciepła będzie dobrym wyborem tam, gdzie budynek jest dobrze docieplony i można zastosować ogrzewanie niskotemperaturowe. Natomiast kocioł pelletowy sprawdzi się w przypadku budynków, które wymagają wysokotemperaturowego ogrzewania.

Tak czy inaczej przy doborze źródła ciepła nie warto kierować się chwilowymi trendami, a dokładnie przeanalizowaną charakterystyką budynku i planowanymi modernizacjami. Pellet nie jest zły, ale nie stanowi leku na całe zło jeśli chodzi o rachunki grozy. Podobnie z resztą z pompami ciepła, które bez uzależnionego od wielu czynników ustabilizowania się cen energii elektrycznej nadal będą negatywnie odbijać się na kieszeniach Polaków.

Autor: Maciej Bartusik, redaktor GLOBENERGIA