Polska jest w czołówce państw najbardziej narażonych na ETS2
Polska i Bułgaria są najbardziej narażone na skutki ekonomiczne systemu ETS2. Kraj aktywnie współpracuje z UE i państwami regionu, by złagodzić koszty wprowadzenia nowych regulacji handlu emisjami CO₂, których wartość jest szacowana na 50 mld zł.
W drugiej połowie września unijny komisarz ds. klimatu Wopke Hoekstra ogłosił, że Komisja Europejska rozpatruje propozycje zgłoszone przez Czechy oraz osiemnaście innych państw członkowskich w sprawie modyfikacji systemu handlu emisjami EU ETS2.
Zmienić ETS2
– Nasze wysiłki na rzecz zmiany przyszłego systemu handlu emisjami ETS2 przyniosły rezultaty. Komisarz Hoekstra ogłosił dziś publicznie, że Komisja rozważy nasze propozycje i zaproponuje zmiany. Poprawki do ETS2 są już o krok bliżej. Nasza praca na tym się jednak nie kończy – będziemy nadal dążyć do całkowitego zniesienia lub znacznego odroczenia systemu – powiedział premier Czech, Petr Fiala.
Proponowane zmiany zakładają wprowadzenie limitu ceny uprawnień do emisji na poziomie 45 euro, a także udoskonalenie prognoz cenowych, wzmocnienie mechanizmu stabilizacji rynku oraz modyfikację progów przydziału uprawnień.
Z dostępnych informacji wynika, że inicjatywę Czech poparły wcześniej m.in. Niemcy, Włochy, Hiszpania, Austria i Belgia, a także państwa Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Bułgaria, Chorwacja, Estonia, Łotwa, Litwa, Rumunia, Słowacja, Słowenia i Polska.
Wopke Hoekstra podkreślał wówczas znaczenie Unii Europejskiej w globalnej walce ze zmianami klimatycznymi. Dla Brukseli kluczowym narzędziem w tym procesie ma być system ETS2.
– Nadal pozostajemy w gronie najbardziej ambitnych aktorów w tej sprawie na świecie – stwierdził, przybywając na spotkanie unijnych ministrów środowiska.
System ETS2 obejmuje paliwa kopalne i ma być w pełni operacyjny do 2027 roku. Jest to nowy mechanizm handlu emisjami w Unii Europejskiej, który po raz pierwszy rozszerza regulacje na sektor transportu drogowego oraz budynki, wcześniej wyłączone z ETS1.
Przewiduje on stopniowe wprowadzanie opłat za emisję CO₂, co ma w założeniu zachęcać Europejczyków do inwestycji w czystsze technologie oraz poprawę efektywności energetycznej.
Polska ucierpi najbardziej
Pod koniec września portal Science Direct udostępnił wizualizację ilustrującą wrażliwość ekonomiczną krajów Unii Europejskiej wobec systemu ETS2. Najwyższe ryzyko gospodarcze odnotowano w Polsce i Bułgarii.
Polska i Bułgaria znalazły się w najwyższym przedziale wrażliwości ekonomicznej, ze szczególnym nasileniem w centralnej i południowo-wschodniej części Polski. Wysoką podatność gospodarczą zauważono również w Rumunii, na Węgrzech, w Czechach oraz na Słowacji. Z kolei państwa Europy Zachodniej i Północnej, takie jak Francja, Hiszpania czy kraje skandynawskie, charakteryzowały się mniejszym ryzykiem ekonomicznym.
– Cały czas pracujemy z Komisją Europejską i z innymi państwami członkowskimi, żeby spróbować zmienić system ETS2. W takiej formie jak dzisiaj jest on dla nas, jako państwa, bardzo trudny do zaakceptowania. Mamy określony cel na 2030 rok i poradzimy sobie z nim bez ETS2 – mówił w rozmowie z Portalem Samorządowym wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta.
Zapobiec ogromnym kosztom
Nasz kraj aktywnie współpracuje z innymi państwami Unii Europejskiej, dążąc do złagodzenia skutków wprowadzenia systemu ETS2. Oprócz wsparcia czeskiej inicjatywy reformy ETS2, Polska prowadzi szczególnie bliską współpracę z krajami regionu, takimi jak Słowacja, Rumunia i Bułgaria.
W styczniu tego roku wiceminister klimatu i środowiska, Urszula Zielińska, poinformowała, że bezpośredni koszt dla polskiej gospodarki związany z wdrożeniem ETS2 w planowanym terminie i w jego obecnym kształcie wyniesie około 50 miliardów złotych.
Wprowadzenie ETS2 może również przyczynić się do wzrostu inflacji w Polsce. Zgodnie z prognozami Narodowego Banku Polskiego z marca tego roku, maksymalne obciążenia związane z ETS2 mogłyby podnieść ceny paliw o 10 procent, gazu o 20 procent, a węgla o 40 procent.
Tekst: Tomasz Winiarski