Wiele propozycji zawartych w EPBD będzie z pewnością trudnych do wykonania we wskazanym horyzoncie czasowym. Na szczęście ostatnia wersja daje krajom UE pewną elastyczność w działaniu, w tym co i kiedy zrobią, a to wymaga pełnego zaangażowania, aby móc o tym zdecydować, a nie narzekać i straszyć. Ustawodawca wraz z rządem powinny się pilnie zająć regulacjami prawnymi, a właściciele domów i budynków na pewno sobie poradzą. Oczywiście przy odpowiednim zabezpieczeniu środków finansowych przeznaczonych na ten cel.
Żeby wyobrazić sobie skalę – przedsięwzięcie założeń dyrektywy o charakterystyce energetycznej budynków będzie się wiązać z modernizacją 2,4 mln budynków mieszkalnych do 2030, co jest zbieżne z przyjętą w 2022 „Długoterminową Strategią Renowacji Budynków”. Z danych Ministerstwa Rozwoju wynika, że termomodernizacji wymagają nawet 4 mln domów jednorodzinnych i ok. 160 tys. wielorodzinnych. Co warte podkreślenia, nie zawsze są to stare budynki – część z nich powstała zaledwie w latach 90. ubiegłego wieku. Ogółem z przeprowadzonej inwentaryzacji wynika, że w Polsce znajduje się 14,2 mln budynków, z czego do 2050 termomodernizacji ma być poddanych 7,5 mln z nich.
Konieczność zmiany sektora budowlanego na bardziej EKO
Budownictwo wytwarza znaczny ślad węglowy i daleko mu do branży zeroemisyjnej. Sektor budowlany odpowiada za prawie połowę światowego wydobycia surowców naturalnych i za jedną trzecią globalnej emisji dwutlenku węgla.
Budownictwo wykorzystuje pośrednio lub bezpośrednio – głównie podczas użytkowania budynków, czyli ogrzewania, chłodzenia i oświetlenia – ok. 40 proc. wytworzonej energii. Rocznie produkuje ponad 0,6 mld ton odpadów, to jest 36 proc. łącznej ilości odpadów. Z jednej strony, transformacja gospodarki wymaga potężnych inwestycji, z drugiej zaś to ogromny potencjał do rozwoju i szansa dla branży budowlanej.
Wykorzystując rozwój technologii i chcąc zmniejszyć globalne zużycie energii pierwotnej oraz emisję szkodliwych gazów, należy zastosować podejście holistyczne – zarówno wprowadzając alternatywne źródła energii, jak i maksymalnie zwiększając sprawność konwersji i akumulacji energii, szczególnie po stronie odbiorcy.
Patrząc na rynek energetyki globalnie, odnawialne źródła energii wydają się jedynym rozsądnym wyjściem. Zielona transformacja musi się dokonać, począwszy od modernizacji infrastruktury elektroenergetycznej – blisko połowa ma ponad 40 lat, poprzez inwestycje w budowę nowych mocy ze źródeł odnawialnych i stopniowe odchodzenie od węgla, czyli paliw kopalnych.
Najbardziej oczekiwane innowacje w energetyce w najbliższym czasie dotyczą budowy magazynów energii, inteligentnego zarządzania i opomiarowania energii oraz stosowanie technologii wykorzystujących alternatywne źródła. To wszystko wymaga dalszych ułatwień regulacji prawnych i systemowego wsparcia dla transformacji budownictwa, a co się z tym wiąże – transformacji elektroenergetycznej. Obie te dziedziny gospodarki scala legislacja i polityka, która wymaga rzeczowego zrozumienia, a jak wiemy, z tym bywa różnie.
Zrównoważone budownictwo to nie chwilowa moda, tylko biznes i oszczędności na lata. Przy zakupie samochodu zwracamy uwagę na niskie zużycie paliwa i niskie koszty eksploatacji, ponieważ odczuwamy je w codziennych opłatach. Wzrastające rachunki powodują, że coraz częściej zaczynamy brać pod uwagę ten bardzo ważny czynnik również przy zakupie i eksploatacji nieruchomości.
Należy zastosować podejście holistyczne, zarówno wprowadzając alternatywne źródła energii, jak i maksymalnie zwiększając sprawność konwersji i akumulacji energii, szczególnie po stronie odbiorcy. Kluczowe znaczenie ma też walka z ubóstwem energetycznym. Aby była skuteczna, warto obniżać zapotrzebowanie na energię i korzystać z rozwiązań ekologicznych oraz przez cały czas podnosić poziom wiedzy w społeczeństwie. Kierunek zmian został wytyczony, obecnie należy skoncentrować się na odpowiednich pracach legislacyjnych, by skutecznie zaimplementować konkretne programy. Potrzebujemy systemowego wsparcia dla transformacji budownictwa i transformacji elektroenergetycznej.
Osobiście jestem bardziej zwolennikiem nagród (benefitów) niż karania we wprowadzaniu poszczególnych etapów, na wszystko potrzeba bowiem czasu i konsekwencji. Nie powinniśmy straszyć społeczeństwa, tylko edukować, wyjaśniać, przeprowadzać akcje informacyjne i mieć czas na wdrażanie. Należy działać w sposób ewolucyjny, a nie rewolucyjny, oczywiście, z pełną konsekwencją działań krok po kroku. Jak coś nie zadziałało na danym etapie, naprawiamy, modernizujemy i dopiero przechodzimy do kolejnego etapu – tak to powinno wyglądać, nie tylko z inżynierskiego punktu widzenia.
Powinniśmy również mieć gdzieś z tyłu głowy, że w tak długiej perspektywie czasu wiele się pewnie zmieni, chociażby z uwagi na wybory i poszczególne kadencje, bo już obserwujemy, jak to się zmieni u największych „graczy” w Unii Europejskiej, jakim są Niemcy czy Francja. Jako inżynierowie – umysły ścisłe – musimy podchodzić do rzeczy metodycznie i holistycznie, opierając się na faktach, szukać rozwiązań, a nie problemów.
Inżynier potrafi spojrzeć na proces zmiany z właściwej perspektywy, ocenić szanse i zagrożenia, a także nakreślić jasną wizję przyszłości. W zmianie trzeba widzieć szanse, a nie zagrożenia i te rodzące się szanse wykorzystać, czyli w odpowiedni sposób zaimplementować.
Zdajemy sobie sprawę, że na te ambitne cele będą potrzebne znaczne środki finansowe. W odblokowanym przez Brukselę pod koniec lutego br. KPO i funduszu spójności część pieniędzy jest przeznaczona właśnie na renowację budynków. Powstanie też Społeczny Fundusz Klimatyczny z myślą o konsumentach i podmiotach wrażliwych, którego Polska będzie największym beneficjentem.
Musimy działać całościowo szczególnie w aspekcie właśnie mieszkalnictwa, prognozować długofalowo, aby osiągnąć zakładany efekt, w tym przypadku jakże ważny efekt energetyczny. Sama mnogość oferowanych dotychczas programów, które działają punktowo, czasowo, a i z dostępnością bywało różnie, może gubić potencjalnego beneficjenta. Programy nie są ze sobą zintegrowane, brak powiązania stosowanych ulg z efektem energetycznym inwestycji oraz brak holistycznego systemu informatycznego. Musimy wyciągać wnioski na przyszłość, aby nie popełniać dotychczasowych błędów i maksymalnie wykorzystać otrzymane środki finansowe.
Czy nas na to stać?
Dla porównania, świadczenie 800 plus rocznie pochłania z budżetu 70 mld zł. Przy założeniu, ile budynków trzeba zmodernizować (zmiana źródeł ciepła, termomodernizacja, być może fotowoltaika) przy założonym harmonogramie do 2030 r., szacuje się kwotę 100 mld zł, oczywiście w skali kraju, co daje 14 mld zł rocznie. Czy to dużo?
Wydatki budżetu państwa w 2024 r. wyniosą ok. 866 mld zł, co daje w przypadku założonej modernizacji 1,62%. Czy nas na to stać? W mojej ocenie tak, trzeba jedynie zmienić priorytety, a nie tylko mówić, że budownictwo jest jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki – kołem zamachowym. Cały program termomodernizacji budynków może pochłonąć nawet do biliona złotych w perspektywie 25 lat – co będzie stanowić kilka procent rocznego budżetu państwa. Od strony czysto finansowej to zapewne w dającej się przewidzieć przyszłości zwróci się w niższym zużyciu energii i mniejszej produkcji ciepła, więc warto.
mgr inż. Mariusz Okuń, IZOLACJE 4/2024